Adam Podlewski: Czy pamiętasz co robiłeś, kiedy dowiedziałeś się o wybuchu wojny?
Marcin Ciszewski: Dobrze pamiętam ten dzień. Już od pewnego czasu mówiło się, że może nastąpić inwazja, tym bardziej, że Amerykanie postanowili odstraszać Rosjan, otwarcie publikując w mediach wiele doniesień wywiadowczych. Nie byłem zaskoczony, kiedy wreszcie się zaczęło, choć, prawdę mówiąc, nie spodziewałem się, że wojna od razu stanie się pełnoskalowa. 24 lutego 2022 wstałem około piątej rano, a w mediach już wtedy pełno było doniesień o napaści i pokazywano fragmenty przemówienia Władimira Putina. Ta wojna okazała się medialna na sposób dotychczas nieznany. Same materiały tworzone przez ukraińskich cywili telefonami komórkowymi sprawiły, że żaden dotychczasowy konflikt nie był tak intensywnie dokumentowany. Przez pierwsze dni byłem wręcz przykuty do ekranu, chłonąc wiadomości. Jak już wspomniałem, zaskoczyło mnie to, że Rosjanie uderzyli na szerokim froncie, nie posiadając miażdżącej przewagi liczebnej, więc łamiąc dogmaty własnej sztuki wojennej. To jeden z powodów, dla których ta „specjalna operacja" potrwała dłużej niż 3 dni...
A.P.: O problemach, patologiach i słabościach armii rosyjskiej wiedzieliśmy od dawna, ale czy blamaż rozpoznania „operacji specjalnej" nie powinien się stać końcem legendy niezwykłej skuteczności rosyjskich sił wywiadowczych i specjalnych?
M.C.: Nie mam dostępu do twardych danych wywiadowczych, nie znam ukraińskiego, w pewnych tematach mogę jedynie spekulować. Uważam jednak, że Rosjanie przede wszystkim nie docenili woli oporu Ukraińców. Cały plan rosyjski opierał się na założeniu, że powtórzy się scenariusz z Krymu i Donbasu, ataku na społeczeństwo zdemoralizowane i wściekłe na swoje skorumpowane władze. Pomylili się, zwłaszcza w ocenie determinacji Wołodymira Zełenskiego. Natomiast nie wiemy, czy to rosyjskie służby wywiadowcze się pomyliły, czy przedstawiły sytuację poprawnie, a to politycy zaryzykowali i przegrali. Uważam drugi scenariusz za bardziej prawdopodobny.
A.P.: Jak oceniasz polityczną stabilność Polski w obliczu wyzwań bezpieczeństwa? Czy elity tak politycznie, a nawet kulturowo podzielonego kraju są w stanie utrzymać stały kurs, jeśli chodzi o obronność i miejsce w polityce zagranicznej?
M.C.: Jestem względnie spokojny, jeśli chodzi o naszą politykę na Wschodzie. Nowa koalicja (rozmowę przeprowadzono 25.10.2023 – przyp. AP), a w każdym razie deklaracje przywódców partii, które mogą tworzyć nowy rząd, nie zapowiadają rewolucji. Pamiętajmy też, że ustawa z dnia 11 marca 2022 r. o obronie Ojczyzny została jednogłośnie przyjęta, co jest w polskim parlamentaryzmie wyjątkiem. Nie słyszymy głośnych protestów, jeśli chodzi o zbrojenia, a jeśli takie się pojawiają, dotyczą skali, ale nie ogólnej potrzeby nasycenia naszej armii nowoczesnym uzbrojeniem. Wierzę też, że w dającej się przewidzieć przyszłości utrzymamy rolę zaopatrzeniowego huba dla Ukraińców. Jeśli nawet pojawią się u nas pewne opory, nacisk Amerykanów nie pozwoli na drastyczną zmianę polityki. Jestem za to pełen obaw, jeśli chodzi o naszą politykę wobec Zachodu. Dostrzegam zagrożenie w zmianie priorytetów współpracy, przejścia od polityki jednoznacznie proamerykańskiej obecnego rządu, do proniemieckiej, spodziewanej od nowej większości parlamentarnej. Niestety, polityka Unii Europejskiej, kształtowana przez Niemcy, wydaje się przedkładać bieżące interesy polityczne i utrzymanie wysokiego standardu życia (niemożliwe bez tanich surowców z Rosji), nawet za cenę długofalowego bezpieczeństwa. Lata 2014–2022 są tego dowodem. Federalizacja Europy, zwłaszcza odrzucenie zasady jednogłośności, umożliwią szybki powrót Unii do szkodliwej polityki z poprzedniej dekady. Dostaniemy w zamian wspólną Europę pod niemieckim przewodnictwem, ale prawda jest taka, że Niemcy nas przed niczym nie ochronią.
A.P.: Nikt nie będzie umierał za Lublin?
M.C.: Polska musi liczyć na własne siły i być niezależnym podmiotem polityki międzynarodowej. W tej chwili można to robić tylko we współpracy z Amerykanami, godząc się na rolę „junior partnera". Warto jednak przy tym wspomnieć, że geopolityczna alternatywa, czyli budujące wspólną Europę Niemcy w ogóle nie uważają nas za partnerów, a raczej „aspirujących podwładnych". Nie zapominajmy też, że w przyszłym roku w Stanach Zjednoczonych są wybory. Współpraca obecnego rządu, mimo różnic ideologicznych, z administracją Joe Bidena była sprawna i owocna, w pewnych aspektach łatwiejsza, niż za czasów Donalda Trumpa, który koncentrował się na polityce pacyficznej. Z drugiej strony Trump, jako twardy szeryf, miał niewątpliwe zalety. Nawet jego nieprzewidywalność była elementem odstraszającym Putina, który boi się konfrontacji z pewnymi siebie przeciwnikami. Jednocześnie Trump trafnie zdiagnozował słabości polityki amerykańskiej i wzmocnił działania USA na Pacyfiku, przy tym nie osłabiając znacznie współpracy z Polską. Podsumowując: polaryzacja polityczna jest niebezpieczna, musimy pracować nad uznaniem wspólnych imponderabiliów. Czekają nas trudne próby, ale nie uważam się za pesymistę.
A.P.: Skoro wspomnieliśmy o USA i Chinach, czy pokusisz się o jakieś przewidywania, co do rejonu Pacyfiku w nadchodzących latach.
M.C.: Nie jest to obszar, w którym się specjalizuję (nie znam mandaryńskiego!), więc mogę zaufać tylko prognozom fachowców. Na pewno obawiam się, że chińskie przywództwo mogło uznać, że to ostatnie lata, gdy mogą „wywrócić geopolityczny stolik". Chiny mają problemy gospodarcze, perspektywy demograficzne są dla nich niezwykle groźne, a przecież Chińczycy mają zupełnie inny pomysł na porządek światowy niż Amerykanie. Jak na razie montują go w sposób dyskretny, wzmacniając wspólnotę BRICS i stosując neokolonialne praktyki w Afryce i Azji Południowej. Czy dojdą do wniosku, że mogą bezkarnie rozpocząć własną „specjalną operację" na Tajwanie? Nie wiem.
A.P.: Co było impulsem do napisania Ocalić prezydenta? Jakieś konkretne wydarzenie lub obserwacja, czy ta fabuła dojrzewała w Tobie od dłuższego czasu?
M.C.: Thriller szpiegowski chciałem napisać od dłuższego czasu, a scena, jakim jest wojna na Ukrainie była oczywistym tłem fabuły. Kiedy usłyszeliśmy więcej o próbach zamachu na prezydenta Zełenskiego, intryga usnuła się sama...
A.P.: Gdzie leży granica wyobraźni? Ile zmyślić może autor political fiction i powieści szpiegowskich?
M.C.: Nie ma granic wyobraźni. Pisarz może sprzedać czytelnikowi bujdę na resorach, o ile dobrze ją napisze. Gra o tron jest political fiction, choć stanowi dzieło w stu procentach wymyślone. To ja stawiam sobie zadanie, aby moje zmyślenie było „prawdziwe", w tym sensie, że na prawdziwe tło rzucam tylko fikcyjną intrygę. Chcę, aby moje historie były prawdopodobne. W Ocalić prezydenta umieściłem wątek artylerzystów, walczących z siłami rosyjskimi specjalnymi pod Kijowem. Włożyłem wiele wysiłku, aby opisać ich działania wiarygodnie, ale pytanie, czy naprawdę taka jednostka mogła używać otrzymanych od Polski samobieżnych haubic 2S1 Goździk już pierwszego dnia wojny jest dla mnie drugorzędne. A skoro żadne oficjalne doniesienia takiej sytuacji nie wykluczają, zdecydowałem się rzucić polskie maszyny do obrony Kijowa.
A.P.: Niedawno ukazało się wznowienie cyklu WWW. Jak z perspektywy kilkunastu lat patrzysz na swój debiut?
M.C.: Jak na debiut: z sentymentem. Jestem zadowolony z odzewem czytelników wtedy, ale i teraz. Rafał Bielski przekonał mnie, że zupełnie nowe pokolenie czytelników zasługuje, aby poznać tę historię, i z tego co widzę, miał rację. Oczywiście, przez piętnaście lat mój pisarski warsztat dojrzał. Dziś napisałbym tę powieść inaczej. Jednak nie wprowadzałem do www.1939.com.pl żadnych odautorskich zmian. Chciałem dać czytelnikowi spoistą fotografię swojego warsztatu sprzed piętnastu lat.
A.P.: Nad czym pracujesz obecnie?
M.C.: Obecnie kończę serial audio dla Audioteki, na podstawie cyklu WWW. Potem jednak zacznę szóstą część mojego cyklu Meteo, czyli Ogień, którego premiera zbiegnie się ze wznowieniem serii przez Skarpę Warszawską.
A.P.: Dziękuję za rozmowę!
Marcin Ciszewski
Pisarz, scenarzysta. Ukończył historię na Uniwersytecie Warszawskim. Grał na basie w zespołach „Kosmetyki Mrs. Pinki", „Delator" i „Full Metal Jacket", z którymi występował na festiwalach w Opolu, Sopocie i Jarocinie. Pracował jako dziennikarz muzyczny, a także specjalista od nieruchomości. Trenował narciarstwo alpejskie oraz taekwondo. Zadebiutował w 2008 roku powieścią www.1939.com.pl. Do dziś napisał dwadzieścia powieści oraz dwie książki non-fiction. Jest autorem scenariuszy filmowych „Wojna.pl", „Major", „Greenman" oraz „Cichociemny". W 2013 roku otrzymał stypendium scenariuszowe Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej na napisanie scenariusza filmu fabularnego „www.1939.com.pl". Łączny nakład sprzedanych książek i audiobooków wynosi około 750 000 egzemplarzy.
powrót