Ewa Salwin: Tranzyt to Pana najnowsza powieść. Jak się ją Panu pisało?
Piotr Kościelny: Bardzo dobrze. Zaczynałem swoją przygodę z pisaniem od thrillera politycznego i uwielbiam poruszać się w tym gatunku. Tranzyt oprócz tego, że jest mocną sensacją pokazuje także jaki wpływ na losy świata może mieć nieodpowiedzialna polityka władz. Myślę, że jeszcze spod mojej ręki wyjdzie kilka książek z polityką w tle.
E.S.: Fabuła Tranzytu dzieje się w różnych punktach świata, w różnych czasach i okolicznościach. Jak udaje się Panu zapanować nad taką liczbą różnych detali, skoro podobno nie lubi Pan rozpisywania i planowania fabuły?
P.K.: Mam dobrą pamięć i jestem osobą, która zwraca uwagę na szczegóły. Pomagało to w pracy zawodowej jako prywatny detektyw. Ta cecha przydaje się także podczas tworzenia historii. Mnogość wątków i detali nie sprawia mi żadnych trudności w spięciu całej fabuły. Zanim wyślę powieść do wydawcy, to kilka razy ją czytam, starając się wyłapać potencjalne nieścisłości.
E.S.: W Tranzycie małe zdarzenia pociągają za sobą duże katastrofy, a często przypadek, drobnostka ratuje czyjeś życie. Wierzy Pan w szczęście, w kogoś w rodzaju Anioła Stróża?
P.K.: Wierzę w szczęście, bo wiele razy się do mnie uśmiechnęło. Czy wierzę w Anioła Stróża? Trudno powiedzieć. Uważam, że coś lub ktoś nad nami czuwa.
E.S.: W swoich powieściach często ukazuje Pan dwie perspektywy: tę „dobrą" i „złą". Gdzie według Pana rodzi się w człowieku zło? Czy istnieje coś takiego jak predyspozycja do zła?
P.K.: W jednym z wywiadów powiedziałem: W dużym uproszczeniu – myślę, że zło to po prostu brak dobra. Im więcej dany człowiek zazna w życiu dobra, miłości, empatii, im więcej tego wchłonie – tym mniej jest w nim miejsca na to, by mógł wyrządzić innym krzywdę i czynić zło. Z kolei człowiek, który zaznał wielu krzywd, którego poczucie wartości zostało zdeptane, który był uczony, że sprawy rozwiązuje się argumentem siły i przemocą – z dużym prawdopodobieństwem będzie to samo posyłał w świat. Trochę dlatego, by samemu choć przez chwilę pozornie poczuć się lepiej, a trochę dlatego, że nie potrafi inaczej.
Nadal to podtrzymuję. Każdy z nas ma jakąś cząstkę zła. Bywamy złośliwi wobec innych, cieszymy się, jak komuś powinie się noga. Taką mamy naturę. Czy jest coś takiego jak predyspozycja do zła? Myślę, że tak.
E.S.: Czy inspirują Pana rzeczywiste zdarzenia ze świata polityki?
P.K.: Kiedyś sporo interesowałem się polityką. Miałem dobrą wiedzę na temat tego, co się w niej dzieje. Teraz przestałem oglądać jakiekolwiek wiadomości. Przez ostatnie lata leje się z nich propaganda. Nie ma znaczenia czy się oglądało TVP, czy stacje komercyjne. Oczywiście telewizja rządowa zachwalała rząd, a stacje komercyjne go ganiły i zachwalały opozycję. To stało się wręcz karykaturalne. Aby naprawdę wiedzieć, co się dzieje, trzeba było obejrzeć wszystkie wiadomości i samemu wyciągnąć wnioski. Jeśli zaś chodzi o to czy rzeczywiste wydarzenia mnie inspirują to nie mam pojęcia. Obserwuję, co się dzieje i tworzę. Jakby opisywać to, co potrafią nasi politycy zrobić to zamiast thrillera wyszedłby dramat z elementami komedii. Ale takich polityków sobie wybraliśmy.
E.S.: W Tranzycie pojawia się wątek wielokulturowości i zagrożeń, jakie mogą z niej płynąć. A jakie są według Pana pozytywne aspekty wielokulturowości? Ma Pan jakiś przepis na harmonijne współżycie kultur od siebie odległych?
P.K.: Odpowiem niepoprawnie politycznie. Przepis na harmonijne współżycie kultur od siebie odległych? Już w pytaniu jest odpowiedź – odległość. Na przestrzeni setek lat islam z religią chrześcijańską walczyły. Możemy zaklinać rzeczywistość, ale w tej materii nic się nie zmieniło i raczej nie zmieni. Im bliżej te dwie religie są siebie, tym częściej będzie dochodziło do tarć i konfliktów. Czy są pozytywne aspekty wielokulturowości? Tak. Trzeba tylko zaznaczyć, w jaki sposób ta wielokulturowość ma wyglądać. W Polsce żyje wiele kultur i mniejszości. Są Romowie, są Żydzi, jest mniejszość niemiecka, rosyjska. Swego czasu zaopiekowaliśmy się Czeczenami uciekającymi przed wojną. Teraz podobnie jest z Ukraińcami. Wszystkie wymienione grupy asymilują się i wzbogacają naszą kulturę. Taka wielokulturowość jest jak najbardziej w porządku. Inaczej jednak wygląda sytuacja, gdy ktoś, kto do nas dociera nagle zaczyna narzucać swoje zasady, wierzenia. Taka wielokulturowość nie jest niczym dobrym i z czasem spowoduje nasilenie konfliktów.
E.S.: Wierzy Pan w istnienie sprawiedliwości na świecie?
P.K.: Myślę, że coś takiego istnieje. Często się przecież mówi: „karma wraca". Tylko, czym jest ta sprawiedliwość to ja, niestety, już nie wiem. Czasem widzę, jak działa tak zwany wymiar sprawiedliwości i służby odpowiedzialne za przestrzeganie prawa i jestem zaskoczony. Staruszka dorabiająca sobie do emerytury, sprzedając pietruszkę karana jest mandatem takim samym, jak ktoś wyrzucający śmieci do lasu. Oszust na wnuczka okradający starsze i ufające osoby dostaje taką samą karę jak ktoś. kto ukradł w sklepie artykuły spożywcze, by zaspokoić głód. Ktoś, kto zabija zwierzę lub je męczy dostaje wyrok jak za kradzież słoików z piwnicy. A przecież sprawia ból i kara powinna być adekwatna do czynu. Bo czy psa lub kota mniej boli śmierć niż człowieka? Oczywiście prawo jest równe wobec innych, ale jest też rozsądek osób odpowiedzialnych za jego przestrzeganie.
E.S.: Czy nowe technologie pomagają w utrzymaniu porządku na świecie, czy je utrudniają?
P.K.: Trzeba zadać sobie pytanie, o jakich technologiach rozmawiamy. Oczywiście roboty operujące na oddziałach chirurgicznych to coś wspaniałego. Jest wiele nowych technologii, które popchnęły nas w ekspresowym tempie do przodu. Jeszcze czterdzieści lat temu nikt w Polsce by nie uwierzył, że można rozmawiać przez telefon, który nie ma kabla. To były mrzonki rodem z filmów SF. Jednak musimy być ostrożni. Ostatnio sporo się mówi o sztucznej inteligencji. Uważam, że oprócz pozytywów jest też sporo negatywów. Większy jej udział w życiu człowieka sprawi, że niektóre zawody staną się całkowicie zautomatyzowane, a ludzie, którzy dotąd je wykonywali będą musieli się przebranżowić lub pójdą na bezrobocie. A to już, niestety, może być powodem do konfliktów międzyludzkich.
E.S.: Nad czym pracuje Pan obecnie?
P.K.: Mam kilka zaczętych projektów, ale ostatnio piszę powieść, na którą czekają moi fani. Szczegółów jednak nie chcę zdradzić. Myślę, że za jakiś czas wszystko wyjdzie na światło dzienne.
powrót